Po raz kolejny pochylam się nad czynnościami, które zamknąć można w jednym, krótkim słowie - knucie. Knuję w towarzystwie kolejnej kawy, stert papieru i dźwięków upakowanych w ostatnim wydawnictwie szwajcarskiego Leech, które sączą się z chwilowo zdjętych słuchawek. Po raz kolejny zamykam się w tej naprawdę ograniczonej i szalenie niebezpiecznej przestrzeni brzmień i rozmyślań, które też jakby dźwięczą. Prawdopodobnie na wyrost zakładam, że zauważyliście obniżenie ilości publikacji autorskich, twórczych treści w tym miejscu. Nie żeby trzeba było mówić o całkowitym zastoju lub - z drugiej strony - znaczącej jakości tychże, ale dzieje się jakby mniej.
Dałbym się pokroić (tak, to jest metafora) za pracę, której wykonywanie nie wywoływałoby u mnie skrętu kiszek i wygładzenia kreatywności. Niestety taka lub inna praca nie jest powodem sytuacji opisanej powyżej, bo ta zwyczajnie się mnie nie ima. Nie wiem, czy przegapiłem swoją szansę na czerpanie korzyści finansowych z tego, co robię na zapleczu tzw. branży muzycznej, czy może w ogóle taka szansa nie istniała. W każdym razie hobby pozostaje hobby, a marzenia marzeniami, chociaż wcale nie mam zamiaru z nich rezygnować.
Zastój wynika z tego, że planuję intensywną, szaleńczą akcję, którą z pewnością wkrótce wyklnę i uznam za bezdennie głupią, ale na chwilę obecną ciągle mi się podoba. Więcej informacji już jutro! Nadmienię tylko, że ma ona na celu uporanie się z zaległościami muzycznymi, jako taką promocję I'm Stuck Between i zrobienie miejsca na pozamuzyczne projekty, które bardzo chciałbym wcielić w życie.
Zostańcie na posterunku, będziecie tu potrzebni.