sobota, 20 kwietnia 2013

wciąż lubię to robić

www.nabibe.com

Dwudziesty kwietnia, to zarazem dwudziesty dzień trwania mojej małej, prywatnej akcji pisania treści wszelakich z naciskiem na treści muzyczne. Jak do tej pory oprócz momentów zwątpienia pojawiło się też trochę ciekawych materiałów. Wśród nich szczególnie warto wspomnieć o recenzjach relacjach. Intensywnie przybywa zwłaszcza przedstawicieli tej pierwszej formy mojej pisaniny, co wyjątkowo mnie cieszy, bo nie tylko udaje mi się nadrobić pewne zaległości, poznać trochę nowych rzeczy, ale także sprawdzić swoje umiejętności i wytrzymałość twórczą.

W związku z tym - już na tym etapie - należałoby uznać akcję za udaną. Jednak muszę przyznać, że jest to wyjątkowo szaleńcza inicjatywa z mojej strony. Nadchodzą momenty, w których konieczność myślenia pod kątem wymyślania nowych rzeczy, czy zmuszania się do łączenia liter w wyrazy, wyrazów w zdania, zdań w większe formy, zaczyna sprawiać ból. Może odczucia byłyby nieco inne, gdyby za tym wszystkim istniała motywacja zawodowa (można mylić z finansową). Tak nie jest i raczej nie będzie, choć ostatecznie takich spraw nie warto zawczasu przesądzać.

Nie jest to jednak meritum tego tekstu, bo w dniu jutrzejszym pojawi się kolejna, merytoryczna recenzja. Chodzi o to, że mimo zmęczenia, odczucia wtórności, czy psychicznych torsji na myśl o tekście, który spotka się z marnym odbiorem, ze względu na niską popularność gatunku i twórcy, wciąż lubię to robić. 

Dziwna sprawa. Prawda?

W maju pojawiać będzie się mniej treści muzycznych, ale z pewnością takowe nie znikną. Natomiast tu i ówdzie powinny zacząć powstawać twory innego kalibru i innej maści. Bądźcie czujni.