sobota, 19 października 2013

Wywiad z formacją Frozen Lakes

najważniejsze jest to, co ci siedzi w duszy...

fot. Anna Wojtecka (fotto.pl)

Za oknem i w sercach na dobre zagościła jesień, a temperatura powietrza osiąga coraz niższe rejestry. Jest to zatem idealna pogoda do wyprawy na Zamarznięte Jezioro. Biorąc jeszcze pod uwagę zbliżający się wielkimi krokami, magiczny koncert formacji Kwoon, postanowiłem porozmawiać z zespołem Frozen Lakes, który Francuzów będzie supportował. Moim rozmówcą był Jan Sokołowski.

[Kamil Dróżdż]: Minęło już dość dużo czasu odkąd mieliśmy okazję porozmawiać. Co od tamtej pory zmieniło się nad Zamarzniętymi Jeziorami?

[Jan Sokołowski]: Nasza nowa muzyka zaczyna uciekać od typowo postrockowych konwencji, jest teraz więcej pulsu i tętna, pokazujemy inne emocje. Zresztą nie będziemy powtarzać albumu takiego jak Oceans of Subconscious. Teraz budujemy nową opowieść, i będzie to słychać.

Zmienił też się nasz skład. Pracowaliśmy ze świetnymi basistami – Pawłem Miękusem oraz Robertem Gurgulem teraz pracujemy z Michałem Sepioło. A że gitara basowa to najważniejszy instrument, wiedzą o tym wszyscy. Siłą rzeczy brzmi to jeszcze inaczej niż na początku.

[KD]: W zeszłym roku za sprawą Oceans of Subconscious naprawdę pięknie zameldowaliście się na rynku muzycznym, ale dało się odczuć niedosyt koncertowy. Czym był spowodowany taki stan rzeczy?

[JS]: Nie da się ukryć, nie koncertujemy bardzo często. Jest to wypadkowa wielu okoliczności, a także świadomej decyzji. Każdy koncert jest dla nas ważnym przedsięwzięciem i poświęcamy dużo czasu na przygotowanie. To oczywiście kosztuje, a my chcemy dzielić energię także na poszukiwania w muzyce. Potrzebujemy czasu aby to wszystko zmieścić.

Dodam jeszcze, że bardzo cenimy możliwość kontaktu z publicznością w czasie koncertu. Na pewno ich nie odpuścimy. Niebawem ogłosimy terminy nowych koncertów w Polsce.

[KD]: Po koncercie w warszawskiej Hydrozgadce w ramach trasy Take Me Home dało się odnieść wrażenie, że nastrój panujący w klubie nie do końca odpowiadał muzyce Frozen Lake. Jakie są według Ciebie idealne warunki do grania takich treści?

[JS]: Są mejsca lepsze i gorsze ale najważniejsi są ludzie i ich skupienie. Chodzi o to aby grac dla kogoś kto jest gotoway aby słuchać. To jest funkcja indywidualnej wrażliwości.

Samo miejsce może oczywiście bardzo dużo pomoc, dlatego staramy się je starannie dobierać. Są miejsca gdzie nie zagramy nigdy, są miejsca gdzie rozkładamy graty na scenie z przyjemnością. Choć jednocześnie wierzę że jak już artysta wychodzi na scenę, jaka by ona nie była, to on już sam zaczyna ją „tworzyć”. W pewien sposób to on dyktuje warunki To jak sobie z tym poradzi pokazuje jego dojrzałość.
[KD]: Pokusisz się o kilka słów podsumowania trasy Take Me Home?

[JS]: Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Przede wszystkim zagraliśmy z bardzo wartościowymi składami – w sensie muzycznym i czysto ludzkim. Spotkaliśmy się z dobrym przyjęciem i wiele nauczyliśmy Ta trasa była pierwszym przetarciem i możliwością sprawdzenia się, i mimo kilku technicznych problemów w czasie tasy, ciesze się ze ja zagraliśmy.

[KD]: Niedługo zagracie przed Kwoon. Jakie są wasze oczekiwania przed tym koncertem?

[JS]: Z pokora powiem, ze chcemy po prostu zagrać dobry koncert. I chyba niewiele więcej mogę dodać, oprócz tego że cieszmy się ze zagramy z Kwoon. Chcemy zadbać o dobre ustawienie nagłośnienia, szczęśliwie Hydrozagadka to klub który ma pod tym względem dobre noty.

[KD]: Podczas trasy Take Me Home prezentowaliście nowe kompozycje, czy tym razem w Hydrozagadce też usłyszymy nowości?

[JS]: Tak. Jesteśmy ciekawi odbioru. Niektóre harmonie są mniej oczywiste, wiec stawiamy słuchaczowi nowe wyzwanie.
[KD]: Podczas naszej ostatniej rozmowy wspominałeś, że jesienią pojawi się nowe wydawnictwo sygnowane nazwą Frozen Lakes. Kiedy możemy spodziewać się tej płyty?

[JS]: Nie mogę teraz podać daty. Pracujemy nad materiałem ale nie chcemy tego procesu przyspieszać.
 
[KD]: Nowe kompozycje są spójne z tymi z Oceans of Subconscius, czy możemy zakładać, że album będzie emocjonalną kontynuacją sennych podróży Joe? A może możemy tu już mówić o brzmieniowym znaku firmowym Frozen Lakes?
 
[JS]: Nowy materiał będzie budowaniem nowej historii. Uchylając nieco tajemnicy jedną z inspiracji są teksty Borisa Viana, m.in. ten o dziewczynie w której płucu zaczyna rozwijać się kwiat lilii wodnej.

Brzmieniowo będzie to nowy odcień, ale nadal ze stajni Frozen Lakes. Od początku jest to muzyka z wokalem Wawrzyńca i tak tez zostanie. Niezmiennie najważniejsze będą emocje i kiedy trzeba będzie mocno to podkreślimy.

[KD]: Wiem, że skrzętnie ukrywacie informacje dotyczące swoich kolejnych posunięć wydawniczych, ale może uda mi się wyciągnąć chociaż strzęp informacji dotyczących nowej płyty? Czy znamy już tytuł? Datę premiery? Czy kolejny raz sami zajmiecie się stworzeniem grafik?

[JS]: Grafiki będą nasze. Nie wyobrażam sobie inaczej – to cześć procesu twórczego. Reszta odpowiedzi musi na razie zaczekać.

[KD]: Aura za oknem zaczyna się zmieniać. Czy te jesienno-zimowe klimaty są pogodą optymalną do tworzenia i chłonięcia frozenowych dźwięków? 
[JS]: Dla mnie tak! Ale najważniejsze jest to, co ci siedzi w duszy, moment życia jaki natrafiasz, problemy jakie pokonujesz. Pewnie każdy z chłopaków odpowie za siebie – ale ja uwielbiam deszcz i wiatr, każda pogoda o której możesz powiedzieć że jest nieoczywista.