środa, 11 sierpnia 2010

Amorphis - Skyforger (2009)


amorficzny - bezpostaciowy, nie mający określonych kształtów
Amorphis, fińska grupa muzyczna, która popełniła w roku 2009 album Skyforger, a ten stał się brzmieniem miesiąca lipca.

Złośliwi wytkną słuszność nazwy zespołu w kontekście ostatnich dokonań zespołu, a to że 'nowy' wokalista nie taki, a to że brzmienie już nie to, a to że aktywność plam na Słońcu przeszkadza w odbiorze - jednym słowem bezpostaciowo.

Przygoda z konkretnym zespołem zazwyczaj zaczyna się u mnie od pierwszej lub ostatniej płyty i potem pochłaniam twórczość danej formacji dążąc do początku/końca dyskografii.

Przygoda z Amorphis zaczęła się właśnie od płyty Skyforger - stąd - nie ukrywam - pewien sentyment.

Okładka? Mroźno-ognista (lawiasta?), ciekawa, ale co dalej? Dalej czeka na nas Sampo. Finowie witają się z nami w bardzo klimatyczny (epicki?) sposób, ostatecznie oprócz klawiszy pojawiają się też pieszczące ucho gitary i 'fajne' bębny. Ach tak! Pojawia się też muzyczny pazur! Jest dobrze, jest dobrze! A dalej? Też jest dobrze! Silver Bride, Sky is Mine, Majestic Beast (z nieprzypadkową bestią w tytule) to utwory, na które warto zwrócić uwagę, bo są esencją amorficzności.

From my world the sun faded
And the moon from my sky was gone with stars
Czego się można spodziewać po tej płycie? Melodii, dużo melodii, trochę growlu, trochę specyficznego 'czystego' wokalu, ciekawych historii i równego poziomu. Wyróżniłem kilka utworów, ale jakby z konieczności, bo Skyforger to szalenie spójna i szalenie równa płyta.

Może i bez fajerwerków, może i bez wodotrysków, ale mnie nie zawodzi i wiem, że będę do niej wracał.

A niedługo, bo 17 listopada w warszawskiej Proximie, będzie okazja posłuchać jak wypadają na żywo. Ja nie zamierzam przegapić takiej okazji zwłaszcza, że oprócz Amorphis do Polski zawita również Ghost Brigade i Orphaned Land.