wtorek, 5 października 2010

echa anathemy.

and it feels like I'm flying

Data: 3 października 2010
Start imprezy: 20.00
Miejsce: klub Proxima
Wydarzenie: koncert Pettera Carlsena, Anneke van Giersbergen i Anathemy

Trochę senna niedziela (jak to niedziele zwykły mieć w zwyczaju) oraz natłok pracy w dniu kolejnym wcale nie przeszkodziły w stawieniu się u podnóża schodów prowadzących do Proximy. A w środku pierwsza niespodzianka – potok ludzi. Kolejka do szatni, kolejka do baru – ok., swoje odstałem i dalej pod scenę. A tam już tylko stopniowo gęstniejący tłum, rosnąca temperatura i oczekiwanie.

Petter Carlsen – rzadko zdarza mi się wybrać na koncert bez wcześniejszego zapoznania się z suportem. Tym razem pozwoliłem sobie na takie zachowanie, dlatego też postawa Pettera bardzo korzystnie mnie zaskoczyła. Pojawiły się zarzuty, że materiał zaprezentowany na scenie przez młodego Norwega jest zbyt monotonny i senny. Może i tak, ale mi ten rodzaj melancholii jak najbardziej odpowiada. Zwłaszcza na jesiennie wieczory. Niekoniecznie niedzielne. Zatem było spokojnie, delikatnie, nastrojowo i niezwykle sympatycznie. A kiedy do tego młodego solisty dołączyła przeurocza Anneke, zrobiło się jeszcze ciekawiej. Piękny duet. Ale to jeszcze nie było wszystko. W kolejny utworze oprócz Anneke i Pettera (a w zasadzie Pettera i Anneke) na scenie pojawił się jeszcze Vincent Cavanagh niewiele już brakowało do apogeum emocji, które dopiero miało nastąpić. Podsumowując: bardzo ciekawy występ obiecującego wykonawcy.

Anneke van Giersbergen – po odejściu tej persony ze składu The Gathering poczułem, że zostało pogrzebane moje marzenie o usłyszeniu na żywo kawałków tejże formacji w wykonaniu akustycznym (czy też półakustycznym), takim jak na krążku Sleepy Buildings. Jakaż była moja radość kiedy dowiedziałem się, że razem z Anatemą pojawi się również Anneke, której zdarza się sięgnąć po takie kawałki jak Shrink. Tego mi było trzeba. Na to czekałem i nie zawiodłem się. Co więcej o występie Anneke? Przytrafiły jej się wpadki techniczne, co oczywiście nie powinno się zdarzyć muzykowi z takim doświadczeniem. Tylko, co z tego? Z takim zapasem uroku osobistego i umiejętności wokalnych jakie posiada Anneke nie miało to najmniejszego znaczenia.

Anathema – z rzeczy, o których warto wspomnieć to przede wszystkim dużo ludzi, jak na pojemność klubu, bardzo długi set i niesamowita atmosfera. O ile pomijając wyskoki jednostek to do atmosfery nie mam zastrzeżeń. Co do pojemności klubu – dlaczego Proxima? Pytanie rzucam w przestrzeń i jestem przygotowany na brak odpowiedzi. Następnym razem (bo zakładam, że takowego doczekam) liczę na lokum o większej pojemności. Setlista? Udana. A nawet bardzo udana. Choć tu minimalne zastrzeżenie z mojej strony. Dla mnie chyba odrobinę za długa. Nie, nie głoszę herezji. Muzyki nigdy za wiele, zwłaszcza tej na żywo, ale wydajność coraz gorsza, a w perspektywie obowiązki. Szczęśliwie dotrwałem do końca i oczywiście nie żałuję. Na dodatek pojawiły się smaczki, na które czekałem: A Natural Disaster (z wokalem Lee Douglas), Are You There, One Last Goodbye, Sleepless czy Wish You Were Here, a przecież utworów było dużo więcej i to utworów nie byle jakich.

Podsumowując: występ jak najbardziej na tak i oby więcej takich koncertów, klub raczej na nie.

Na koniec, jak to mam w zwyczaju, małe spostrzeżenie. Podobno tylko 5% mężczyzn w Polsce osiąga wzrost ponad 185cm. Zatem jak to (motyla noga!) jest możliwe, że przy moich 183cm wzrostu, na koncertach zawsze znajdzie się kilku przewyższających mnie znacznie fanów muzyki wybierających sobie miejsce tuż przed moim nosem?


Setlista Anathemy:
1. Thin Air
2. Summernight Horizon
3. Dreaming Light
4. Everything
5. Balance
6. Closer
7. A Natural Disaster
8. Angels Walk Among Us
9. Presence
10. A Simple Mistake
11. Deep
12. Pitiless
13. Forgotten Hopes
14. Destiny Is Dead
15. Shroud of False
16. Lost Control
17. Destiny
18. Empty
19. Panic
20. Temporary Peace
21. Flying
22. Get Off, Get Out
23. Universal
24. Hindsight

Encore:
25. Are You There?
26. Wish You Were Here
27. Parisienne Moonlight
28. Sleepless
29. One Last Goodbye
30. Fragile Dreams