czwartek, 24 marca 2011

echa Immanu El


In valleys I found my way
To seek your silence
To seek your face


/...in valeys/ immanu el

Data: 22 marca 2011
Start imprezy: 21.00
Miejsce: klub Hydrozagadka
Wydarzenie: koncert Immanu El

Koncertowe relacje, które mam okazję pisać zawierają informacje dotyczące startu imprezy. Jednak wydarzenia ostatnich kilku tygodni dały mi do myślenia i poważnie zastanawiam się nad wprowadzeniem rozróżnienia pomiędzy planowanym a faktycznym rozpoczęciem koncertu. To by mi chyba zaoszczędziło narzekania...

Póki jednak takie rozróżnienie się nie pojawiło, pofolguję sobie. Hydrozagadka, czyli klub z ciekawymi koncertami i równie ciekawym klimatem, jest też klubem, który uczy cierpliwości. Nawet w blisko 96 lat po opublikowaniu szczególnej teorii względności w życiu muzycznego nałogowca przychodzą takie momenty, w których trudno jest zrozumieć dlaczego czas tak szalenie się wydłuża, a koncert zamiast zaczynać się o wyznaczonej porze, zaczyna się 45 minut później. Muzycy spacerowali po sali, instrumenty gotowe czekały na scenie, a my czekaliśmy.

Mimo wszystko udało się zacząć.

Uwielbiam koncerty, na których okazuje się, że atmosferyczna, delikatnie snująca się muzyka, potrafi się zjeżyć i pokazać pazury. We wtorkowy wieczór w Hydrozagadce nie było inaczej. Oczywiście Immanu El swoją muzyką nie stwarza warunków do skakania i innych koncertowych szaleństw, jednak od czasu do czasu to mocniejsze uderzenie w przyjemny sposób wdzierało się do uszu. To nie były jedyne przyjemności podczas tego wydarzenia. Chciałem usłyszeć Under Your Wing I'll Hide i udało mi się to już na samym początku. Zespół aktualnie pracuje nad materiałem na nowy album, w związku z tym mieliśmy okazję usłyszeć dwa premierowe wykonania jeszcze nienazwanych utworów. Wypadły bardzo pozytywnie. Ciekawy jestem, czy ktoś zdecydował się odpowiedzieć na prośbę Claes'a sugerując tytułu dla nowych kawałków. A skoro już zacząłem o setliście...Mogliśmy odsłuchać ciekawy, przekrojowy zestaw (o ile można tak powiedzieć, w przypadku zespołu z jeszcze ubogą dyskografią). Oprócz nowości pojawiły się utwory z Moen i They'll Come, They Come. Niestety chłopcy ze Szwecji dość szybko zmyli się ze sceny. Chociaż na tę scenę mieli okazję wrócić jeszcze dwukrotnie, co jak zapewniali zazwyczaj się nie zdarza. Po koncercie przetransportowali się do stoiska z gadżetami, gdzie oprócz upłynnianiu rzeczonych gadżetów z nieskrywanym zadowoleniem oddali się dyskusji z fanami.

Ja tuż po zakończeniu koncertu opuściłem ciepłe wnętrze Hydrozagadki, bo noc się robiła coraz bardziej zaawansowana, a środek tygodnia późnym powrotom do domu zdecydowanie nie służy.

Co Immanu El ma do zaoferowania? Muzyczne przestrzenie, eteryczne brzmienie, skromny zestaw perkusyjny, klawisze, przyczajony bas oraz bliźniaczy front z bliźniaczymi gitarami, co składa się na wartą uwagi całość. Bardzo pozytywnie spędzony wieczór, chociaż muzycznie zdecydowania za krótki. Trochę szkoda, że nie pojawił się żaden support, wtedy szansa na uzyskanie koncertowego spełnienia byłaby większa, a tak pozostał pewien niedosyt...

Pozostaje wierzyć, że Immanu El wróci za rok z nowym materiałem.