Alternative
4 – The Brink (2011)
01. The
Brink [02:12]
02. False Light [04:54]
03. Alternate [03:39]
04. Underlooked [09:50]
05. Still Waters [07:41]
06. The Dumbing Down [05:48]
07. Automata [03:56]
08. Autonoma [05:27]
09. The Brink (reprise) [14:18]
02. False Light [04:54]
03. Alternate [03:39]
04. Underlooked [09:50]
05. Still Waters [07:41]
06. The Dumbing Down [05:48]
07. Automata [03:56]
08. Autonoma [05:27]
09. The Brink (reprise) [14:18]
Całkowity
czas: 57:45
skład:
Duncan Patterson (piano, keyboards, electric guitar, acoustic guitar, mandolin,
bass guitar, vocals), Mark Kelson (vocals, lead guitar, rhythm guitar), Mauro
Frison (drums, percussion)
Gościnnie: Filipa
Vale (Violin, Cello), Georgina Rios (vocals), Mehdi Messouci (piano)
gatunek: progressive rock, atmopsheric
gatunek: progressive rock, atmopsheric
Duncan Patterson to człowiek,
który dźwiga na swoich plecach wór muzycznych doświadczeń. Do 1998 roku działał
w Anathemie i często to właśnie jemu
przypisuje się wzbudzenie zainteresowania wczesną twórczością tej grupy. Razem
z Ekskomuniką nagrał m.in. jedną z
najbardziej cenionych płyt tej formacji – Alterntive
4, gdzie dał upust swojemu zainteresowaniu silnie dołującym dźwiękom.
Kolejnym przystankiem w karierze Duncana był Antimatter. Współpraca z Mickiem Mossem zaowocowała wieloma
utworami włączanymi dziś do klasyki depresyjnych brzmień. Wspólne eksperymenty
z muzyką to jednak wciąż nie było to i po wydaniu Planetary Confinement w roku 2005 Duncan Patterson zdecydował się skupić na
działającym do dziś projekcie Íon.
W tak zwanym międzyczasie przejawy
twórczej natury Irlandczyka można było dostrzec w działalności formacji Aftermath, czy w dźwiękach
towarzyszących filmom The sons of Eilaboun oraz Just
Another Day.
W
2011 roku na rynku muzycznym pojawiła się płyta najnowszego projektu Duncana. Alternative 4 za sprawą krążka The Brink miało stać się nową siła na
scenie europejskiego rocka.
Płyta
została opatrzona ciekawą oprawą graficzną. Na czarnym tle widzimy delikatnie
zmrużone oko wpisane w czerwony trójkąt i nazwę krążka. Taki obraz podpowiada,
że na płycie pojawi się wiele tajemnic do odkrycia, a muzyka sama w sobie będzie
balansować na pograniczu wcześniejszych, nastrojowo-depresyjnych projektów
Duncana.
Tak
też jest w istocie. The Brink jest
bardzo specyficznym krążkiem, którego zawartość to wypadkowa doświadczeń jego filaru. Można tu z powodzeniem dopatrzeć się wpływów trzech zasadniczych
segmentów muzycznego życia Duncana Pattersona: Anathemy, Antimatter i
muzyki filmowej, dla niepoznaki pojawiających się w kolejności losowej. Czy to
dobrze? Nie byłbym tego taki pewien.
Mimo
dużych umiejętności muzyków i stosunkowo rozbudowanego instrumentarium liczba
dźwięków generowanych równocześnie jest raczej oszczędna. Dużo tu gry ciszą,
wolnych przestrzeni i niepokojących przerw. Taki zabieg ma za zadanie stworzyć
klimat tajemnicy i mistycyzmu, który dodatkowo podkreślają sakralnie brzmiące
wyziewy klawiszowe. Trzeba przyznać, że to nawet działa i ponad
czternastominutowy, zamykający płytę The Brink (Reprise) czy Underlooked, choć niezwykle okrojone
muzycznie to jednak nie nudne. Dodatkowo te płytowe fragmenty przypominają
filmy grozy z czasów, w których to raczej klimat straszył, a nie coraz to
bardziej przekraczane granice obrzydzenia.
Niedobory
dźwiękowe i ewentualną potrzebę mocniejszego uderzenia rekompensuje m.in. jedna
z ciekawszych kompozycji z The Brink
- False Light, która dodatkowo
została opatrzona interesującym tekstem:
Pushed out under false lights
Laughed out on the slandering line
Blanked out of a moment in time
Laughed out on the slandering line
Blanked out of a moment in time
Wspaniałym
nawiązaniem do lat spędzonych w Antimatter
są dwie kompozycje, które warto podkreślić szczególnie. Chociaż nie łączą się
ze sobą ściśle pod względem muzycznym, to trudno jest mi je traktować
oddzielnie. Pierwszą z nich jest trochę nieobliczalna i tocząca się nierówno The Dumbling Down z dużą dozą
niepokojących brzmień klawiszowych i wysuniętych do przodu mocnych uderzeń
perkusji oraz agresywnych szarpnięć gitarowych strun. Drugą wspomnianą perełką
jest Automata – zdecydowanie
najbardziej urokliwy utwór na tym wydawnictwie. Podobnie jak pozostałe
oszczędny w brzmieniu, ale niezwykle bogaty jeśli chodzi o emocje. Dodatkowo w
tle możemy usłyszeć gościnnie pojawiający się damski wokal, który potęguje
walory tej kompozycji.
Everything I need everything that's killing me
And everything I hear is everything that's fed to me
In everything I feel that everything's a travesty
With everything there'll always be a light inside of me
And everything I hear is everything that's fed to me
In everything I feel that everything's a travesty
With everything there'll always be a light inside of me
Trudno
stwierdzić, czy zespół w takiej formule i z taką nazwą został powołany do życia
w celu oddania hołdu pewnej minionej epoce, czy też może z powodu tęsknoty za
tym, co minęło. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że wspomniany na początku
wór doświadczeń raczej nie jest elementem, który pomaga, wręcz przeciwnie –
niebezpiecznie przygniata. The Brink
to nie jest zły materiał, ale nie znajdziemy tam niczego, czego Duncan nie
zaprezentował nam w dokonaniach swoich wcześniejszych projektów. Płyta dobra i
choć ma naprawdę ciekawe momenty, to nawet one są zaledwie odbiciem przeszłości,
a chciałoby się czegoś więcej.
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]