niedziela, 1 września 2013

The Black Heart Rebellion – Har Nevo (2013)



wydawnictwo: Smoke and Dust, 2013

01. Avraham [03:56]
02. The Woods I Run From [06:08]
03. Circe [03:41]
04. Animalesque [05:34]
05. Crawling Low & Eating Dust [05:44]
06. Ein Avdat [06:28]
07. Cold & Myrrh [04:19]
08. Into The Land Of Another [06:05]

skład: Pieter Uyttenhove, Alex Maekelberg, Emeriek Verhoye, Valentijn Goethals, Tim Bryon, Tomas Lootens

gatunek: folk, experimental

Początki twórczej działalności muzyków The Black Heart Rebellion sięgają roku 2004, kiedy to stawiali swoje pierwsze kroki na płaszczyźnie rozciągniętej pomiędzy punkowym podziemiem, a coraz większymi scenami belgijskich klubów. Jednak to dopiero w dwa lata później ukształtowała się nieskrępowana gatunkowymi ograniczeniami, szalenie atrakcyjna forma twórcza zwana The Black Heart Rebellion. Na jej koncie znalazły się dwa długogrające albumy i dwie pomniejsze wydawnicze kolaboracje z Adorno i Amenra. Mimo relatywnie małego dorobku zespół zdążył wyrobić sobie mocną pozycję na belgijskim rynku i coraz śmielej poczyna sobie poza granicami kraju. Niestety w kontekście propozycji koncertu w Polsce pada tylko jedna odpowiedź: Chętnie, ale wyłącznie na Asymmetry Festival. Zatem wszystko wskazuje na to, że na usłyszenie materiału z Har Nevo podczas koncertu, przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.

Har Nevo liczy sobie osiem autorskich kompozycji o łącznym czasie trwania zbliżonym do czterdziestu dwóch minut. Materiał zawarty na krążku szalenie trudno jest wtłoczyć w ramy jakiegokolwiek nazwanego już gatunku muzycznego. Pojawiają się tutaj rozwiązania akustyczne, tony dziwacznych i trudnych do zidentyfikowania dźwięków rodem z najbardziej ekstremalnych odmian ambientu, nie brakuje folkowych, czy darkfolkowych motywów, ale daje o sobie znać także post-punkowa przeszłość zespołu. To wszystko polane jest sosem z ciekawych, pełnych metafor i pięknych lirycznie tekstów. Cała gama użytych środków stawia zespół gdzieś pomiędzy dokonaniami zespołów takich jak Rome, Lunatic Soul, Amenra z EP Afterlife, czy solowymi projektami krzykaczy z Neurosis. Brzmi intrygująco? Z pewnością!

Krążek otwiera utwór Avraham, który wita nas szeroką gamą dźwięków, które trudno jest nazwać. Z jednej strony słychać pobrzękiwania dzwoneczków, łańcuchów, z drugiej narasta buczenie w niskich rejestrach. Całość zaczyna przyspieszać, za sprawą pulsującej sekcji rytmicznej i fenomenalnej postawy wokalisty, który nie tylko idealnie wpasowuje się w nastrój kompozycji, ale i skutecznie go kształtuje: za sprawą wokalu i dodatkowych dźwięków wydawanych paszczą. Przez to całość nabiera wyrazu artrockowej pantomimy, w której wręcz z domowego zacisza, przenosimy się wprost do starego lasu. Dookoła nas znajdują się tylko szalenie wysokie drzewa, mchy przesiąknięte wodą do granic możliwości, ogromne paprocie i zadziwiająco gęsta mgła, która zaczyna otaczać nas coraz szczelniej. Pojawia się też trudny do opisania, irracjonalny strach, dlatego zaczynamy biec, unikając gałęzi, wystających korzeni, zwalonych pni. Biegniemy na złamanie karku w niewiadomym kierunku z nieznanych przyczyn, żeby ostatecznie wpaść do kolejnej kompozycji. W The Woods I Run From możemy wziąć głęboki oddech i nieco odpocząć, ale nie znaczy to, że opuścił nas wspomniany wcześniej niepokój. Ten towarzyszy nam aż do domykającego krążek Into The Land of Another. Lecz zanim do niego dotrzemy czeka nas jeszcze nie jedna gonitwa w nieznane.

Ogromną zaletą Har Nevo jest wspomniany wcześniej wokal. Pojawia się on w trzech podstawowych formach: łagodnej, agresywnej i nietypowej. W pierwszej z nich podkreśla delikatne elementy kompozycji i kreuje nastrój, w drugiej z wymienionych zmusza nas do szybszego oddechu i podkreślanej już gonitwy przez tajemniczy las, w ostatniej do całości użytych środków muzycznych dodaje szczyptę szaleństwa poprzez warczenie i masę innych, niestandardowych rozwiązań. Ponadto walorem muzyki The Black Heart Rebellion jest umiejętność kreowania nastroju. Muzycy nie boją się eksperymentować z nietypowymi rozwiązaniami, używać trudnych do zidentyfikowania dźwięków, mieć za nic ogólnie przyjęte standardy i schematy. Świetnie radzą sobie w sekcji rytmicznej i wokalnej, a gitary nie brzmią wcale gorzej.

Har Nevo to świetny, pełen ukrytych znaczeń album, z którego aż wylewają się muzyczne smaczki. To szamańska perełka ze starego, zapomnianego lasu rodem z Labiryntu Fauna Guillermo del Toro, czy grafik Jona Avona. To także niezwykle emocjonalna podróż zwieńczona utworem, który śmiało można umieścić na równi z materiałem z EP Afterlife od Amenra, The Final Truth od Lunatic Soul, czy Away od Neurosis. Obok tej płyty nie można przejść obojętnie.