wtorek, 31 sierpnia 2010

art never comes from happiness.


Obrazek wpadł mi w posiadanie wiele miesięcy temu. Już wtedy wiedziałem, że przyjdzie odpowiedni moment na jego spożytkowanie. Chyba nadszedł.

Sztuka nigdy nie powstaje z radości. Ile to już razy powstawało COŚ, bo było źle. A jak często COŚ nie powstawało, bo było za dobrze. Nie wiem, może to kwestia charakteru. Może? Może dopiero jak jest mi źle to potrafię się otrząsnąć i wyrwać z ram i schematów codzienności, w których tak błogo się rozpływam kiedy jest mi dobrze.

Jest mi źle. Tak. Na chwilę obecną jest mi źle.

Czy będzie dobrze? Nie wiem. Wiem, że będzie inaczej.

Ale przecież inaczej nie znaczy źle.

Chyba.


Mimo wszystko liczę na płodny twórczo okres.

Witaj muzo-natchniuzo.

Smutku mój luby.