Crosses – EP 1
Wydanie własne, 2011
01. This is a Trick [03:07]
02. Option [04:25]
03. Bermuda Locket [03:42]
04. Thholyghst [04:26]
05. Cross [02:53]
Łączny czas trwania: 18:32
skład: Chino Moreno, Shaun Lopez, Chuck Doom
gatunek: alternative, trip hop, electronic
gatunek: alternative, trip hop, electronic
Crosses
(stylizowane
również jako †††) to projekt muzyczny kojarzony głównie z
frontmanem formacji Deftones – Chino Moreno. Skład uzupełniają Shaoun
Lopez z post-hardcore’owego Far oraz Chuck Doom. Z różnych inspiracji,
charakterów i doświadczeń muzycznych, w 2011
roku ukształtował się elektroniczno rockowy twór znany dziś jako Crosses.
W tym momencie na koncie tria Kalifornii znajdują się dwa minialbumy.
Pierwsza EPka sygnowana jest numerem pierwszy lub
pojedynczym krzyżem. Oprócz krzyży w nazwie, możemy spotkać
je również w odpowiednio stylizowanych tytułach utworów, gdzie pojawiają
się zamiast litery t. Miło jest doświadczać takiej konsekwencji w
działaniu, nawet jeśli dotyczy ona rzeczy pozornie niezwiązanej z muzyką.
Minialbum liczy pięć kompozycji, w których oprócz
elektronicznych motywów i komputerowo wygenerowanych dźwięków możemy
doświadczyć (zwłaszcza w występach na żywo) instrumentów bardziej typowych dla
muzyki rockowej: gitary, bas, klawisze i dwa zestawy perkusyjne. Uwagę zwraca również niezwykle charakterystyczny
wokal Chino Moreno. Muzyka sygnowana marką Crosses jest tym, jak
twierdzi sam zainteresowany, co dźwięczy w jego głowie wtedy, kiedy nie
krzyczy. Chociaż uwielbiam te przesycone energią partie wokalne z utworów Deftones
(Hexagram, Knife Party, Elite etc),
to zdarzało mi się odpłynąć przy łagodnych momentach akustycznego Be Quiet and Drive (Far Away) czy Change (In The House of Flies). Tych
chwil nie było zbyt wiele, a teraz powróciły za sprawą Crosses.
Nie jestem zwolennikiem zdobyczy współczesnej
technologii coraz powszechniej wykorzystywanych przy tworzeniu muzyki.
Elektroniczne dźwięki przeplatane partiami gitarowymi są czymś, co jest
bezpośrednią przyczyną wystąpienia irytującej wysypki na mojej muzycznej
świadomości. Jednak w przypadku Crosses jest inaczej. Chociaż wspomniane
efekty w brzmieniu studyjnym pojawiają się w ilościach niemal hurtowych, to są
one zaprezentowane w formie wysoce strawnej i z czasem coraz bardziej
pożądanej.
Pierwsze wydawnictwo Crosses przyciąga,
hipnotyzuje, nie pozwala się oderwać i co ciekawe – nie nudzi, a jest to duży
atut zwłaszcza dla tak krótkiego albumu. Dźwięki przyjemnie pulsują zlewając
się z wokalem Chino, wachlując emocjami wprowadzają nas do świata pełnego
krzyży, świata do którego chętnie się wraca.