sobota, 3 stycznia 2015

podsumowanie wydawnicze XII: 2014


Kto by pomyślał, że cykl tekstów poświęconych nowościom wydawniczym przysporzy wam tyle radości. Zresztą sam nie spodziewałem się, że uda mi się go kontynuować tak długo. A to jeszcze nie koniec. Przed wami ostatnie cząstkowe podsumowanie 2014 roku. Grudzień pozornie wydawał się wydawniczą pustynią, ale ostatecznie i w tym skrawku czasu udało mi się odnaleźć sporo muzycznych dobroci.

Zapraszam do lektury, słuchania i życzę smacznego!

(01.12.14): Cloudkicker - Little Histories to relatywnie krótkie wydawnictwo, które w przyjemny sposób przypomina o Benie Sharpie i jego twórczości. Tym razem Cloudkicker zawiera w sobie zdecydowanie mniejsze ilości rozwiązań elektronicznych, a brzmienie nowych kawałków jest bardziej gitarowe i melodyjne niż to, do którego przyzwyczaiły nas poprzednie produkcje. Little Histories to ciekawe i orzeźwiające urozmaicenie w dorobku projektu.



(01.12.14): Mogwai - Music Industry 3. Fitness Industry 1. to drugie w 2014 roku wydawnictwo post-rockowców z Glasgow. Trudno jednak mówić tu o pełnoprawnym albumie, bo oprócz remiksów nowsza płyta zawiera zaledwie trzy nowe kompozycje. Jednak wśród nich znajduje się kawałek z wokalem, a jak doskonale wiadomo, takie wokalno-instrumentalne połączenie jest zawsze w cenie.



(10.12.14): Demians - Mercury to dla mnie wielkie odkrycie i wciąż ogromna niewiadoma. Jednoosobowy projekt z Francji to świetne połączenie brudnego gitarowego grania z bardzo dużą dawką specyficznej energii, swoistego zamyślenia, dobrych tekstów oraz zaskakująco sprawnej sekcji rytmicznej. Mercury zawiera morze subtelności i smaczków, do których warto dotrzeć na własną rękę, ale naprawdę opłaca się szukać.



(10/12/14): Krimh - Krimhera to jedno z większych zaskoczeń 2014 roku w krainie mocnego grania. Krimh to kolejny w zestawieniu jednoosobowy projekt, który robi ogromne wrażenie. Ogromne ilości soczystych riffów, dudniących, niskich dźwięków, łojenia na perkusji, ale i subtelności z ulotnymi melodiami i dęciakami na czele. Dodatkowo Krihmhera przyciągnie też polskiego słuchacza za sprawą utworu Czarna Śmieć, gdzie usłyszeć można Patryka Zwolińskiego, czyli niezwykle charakterystyczny wokal Blindead.



(21/12/14): Tsima - Shatter to kolejna niespodzianka z końca roku. Jeśli ktoś wczyta się w skład zespołu i użyje wyszukiwarki, to błyskawicznie przekona się, że nie jest to projekt tworzony przez anonimowych muzyków, ale sama inicjatywa wyskoczyła na światło dzienne jak diabełek z pudełeczka i na starcie zyskała uznanie. Shatter to kompozycje rozpostarte na granicy metalu i rocka poprzedzonego przedrostkiem post, gdzie znaleźć można też wiele innych wpływów muzycznych. Choć wydawałoby się, że nic nowego nie da się już powiedzieć w kategorii takiego grania, to jednak okazuje się, że rzeczywistości potrafi zaskoczyć - pomysłem, podejściem, brakiem kompromisów i oglądania się na innych, czy nawet nieoczekiwanym profesjonalizmem. Bomba.



(23.12.14): Ennoven - Redemption to wydawnictwo, którego brzmienie przywodzi na myśl dokonania Wolves in the Throne Room. To także minialbum, w którym znaleźć można dużo muzycznego brudu, szumów, cofniętych, mocnych wokali, ogromne ilości klimatu i ciekawych tekstów. Intensywne partie wymieszane są z pozornym chaosem, tworząc przez to niezwykłą całość, która w kontekście niezbyt udanego eksperymentu wspomnianych wcześniej Wilków wybitnie mnie cieszy. Oby tak dalej.



To tyle! Ewentualne uzupełnienia pojawią się w podsumowaniu roku.