Alcest - Écailles de Lune (2010)
wydawnictwo : Prophecy Productions
01. Écailles de Lune - Part 1 [09:52]
02. Écailles de Lune - Part 2 [09:48]
03. Percées de Lumière [06:38]
04. Abysses [01:40]
05. Solar Song [05:24]
06. Sur l'océan Couleur de Fer [08:18]
Całkowity czas: 41:41
skład: Neige (bass, vocals, guitar, synth), Winterhalter (drums)
gatunek: shoegaze, atmospheric, post-black metal
gatunek: shoegaze, atmospheric, post-black metal
W 2007 roku Neige pierwszą
długogrającą płytą Alcest zatyułowną
Souvenirs d'un autre monde
wystosował zaproszenie do świata dziecięcych fantazji skierowane do wszystkich
wrażliwych odbiorców muzyki. Wykreować własny świat to trudne zadanie, otworzyć
jego drzwi na zwiedzających – jeszcze trudniejsze. Mimo balansowania na
cienkiej granicy pomiędzy wrażliwością a tandetą Neige nie bał się zaryzykować.
Opłaciło się, bo tylko nieliczni malkontenci żałują przekroczenia progu Innego Świata..
Droga wytyczona na Souvenirs d'un autre monde jest skrupulatnie kontynuowana na Écailles de Lune. Pogłębianie wypróbowanych schematów nie dotyczy tylko warstwy tekstowej, ale również zastosowanych muzycznych efektów i nastroju. Mimo tego nie ma mowy o nudzie czy wtórności. Zresztą wspomniane składowe zaczynają stanowić fundamenty Innego Świata, a kolejne kondygnacje to niewątpliwie smakowite urozmaicenia.
Okładka zdobiąca Souvenirs d'un autre monde
jest fotografią niezwykle trafnie oddającą nastrój płyty mówiącej o
wewnętrznym, dziecięcym świecie. Przez wielu została nawet uznana za jedną z
ciekawszych okładek ubiegłej dekady. Trudno się nie zgodzić, że emanuje z niej
niezwykły nastrój i towarzyszą jej emocje. Skoro tak wiele dobrych słów padło
na temat grafiki zdobiącej debiut Alcest, to co trzeba powiedzieć, żeby oddać
walory tej zdobiącej Écailles
de Lune, która jest kolejnym krokiem naprzód w trendzie tworzenia sztuki w
miniaturowym formacie.
Chłodne niebieskości skrywające
wodny świat i dwa symboliczne elementy warte podkreślenia: postać syreny
nakrywającej włosami swego śpiącego towarzysza w świetle tytułowego księżyca
wiszącego nad ich głowami. Trudno jednoznacznie określić relacje łączące
umieszczone na grafice postaci. Wydaje się, że w przeszłości doszło między nimi
do sytuacji z szerokiej gamy intymnych przeżyć, jednak nie mogę oprzeć się
wrażeniu, że scena, którą widzimy nie jest przyglądaniem się śpiącemu
kochankowi, czy nawet przyjacielowi, a raczej bolesnym rozstaniem.
Écailles de Lune to sześć kompozycji o łącznym czasie trwania
nieznacznie przekraczającym czterdzieści minut. Krążek zaczyna się od utworu
tytułowego rozbitego na dwie części. Pierwsza z nich to typowy dla Alcest oniryczny,
rozmyty klimat i charakterystyczny delikatny wokal Neige’a. Chociaż należy
pokreślić, że już tutaj rzuca się w uszy zdecydowanie mniej ambientowych czy
też shoegaze’wych wyziewów. Więcej jest melodii, przestrzeni i gitar. Nie
brakuje też tekstów z Innego Świata:
Haunted by the mirage of happy days,
I wait until the echoes of the night are born.
My thoughts drown into the horizon.
My thoughts drown into the horizon.
Druga część utworu Écailles de Lune zawiera kolejny
element, którego nie sposób przeoczyć – nieoczekiwanie anielski wokal przeradza się w krzyk, co w akompaniamencie
pojawiających się tu i ówdzie na płycie ataków muzycznej agresji daje
niesamowite wrażenie. Te wzmocnione momenty w kontekście płyty i jej tematyki
wydają się być wyrazem bezsilności człowieka, któremu przyszło się zmierzyć z
nieubłaganymi życiowymi zasadami. Mimo wspomnianej agresji to jednak żal jest
tu uczuciem dominującym. W Écailles de
Lune – part 2 pierwszy raz pod szyldem solowej działalności Alcest, Neige
pokazuje swoją drugą wokalną twarz. Patrząc na jego kolejne, muzyczne
aktywności okazuje się, że tych twarzy jest znacznie więcej.
Mimo zdecydowanie okrojonej
ilości ambientowych wyziewów na Écailles
de Lune znajdzie się też coś dla fanów tego typu produkcji. Utwór Abysses, choć tutaj w oszczędnej formie
pełni rolę zaledwie muzycznego oddechu, to i tak z powodzeniem można by go
zaadaptować na potrzeby filmu grozy.
Pięknym nawiązaniem do klimatów Souvenirs d'un autre monde i
równocześnie potwierdzeniem dalszego podążania
wytyczoną wcześniej ścieżką, są kompozycje zamykające drugą w dorobku Alcest
płytę długogrającą. Solar Song
to niezwykle słoneczna i ciepła kompozycja, której wydźwięk idealnie
podkreślają przestrzennie brzmiące gitary, łagodnie wytyczająca rytm perkusja i
wokalizy, do których nie został napisany tekst. W tym utworze Neige całkowicie
popuszcza wodze fantazji rezygnując z przekazu lirycznego na rzecz
wykorzystania swoich strun głosowych jako dodatkowego instrumentu. Efekt jest
bardzo ciekawy.
Najjaśniejszym punktem na
nieboskłonie Innego Świata
w wydaniu Écailles de Lune jest utwór
wieńczący krążek. Zawarto w nim jedyny wykorzystany na tej płycie tekst,
którego autorem nie jest Neige. Sur
l'océan Couleur de Fer jest wierszem autorstwa Paula-Jeana Touleta –
francuskiego poety żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Delikatny, rozmyty
wokal Neige’a i spokojna, melancholijna melodia połączona z ciekawym tekstem ma
niesamowicie nasączony rozpaczą wyraz. To trochę zaskakujące połączenie
twórczych osiągnięć, rozdzielonych życiem i śmiercią dało powalający efekt.
Sur l'océan couleur de fer
Pleurait un choeur immense
Et ces longs cris dont la démence
Semble percer l'enfer.
Et pais la mort, et le silence
Montant comme un mur noir.
… Parfois au loin se laissait voir
Un feu qui se balance.
Pleurait un choeur immense
Et ces longs cris dont la démence
Semble percer l'enfer.
Et pais la mort, et le silence
Montant comme un mur noir.
… Parfois au loin se laissait voir
Un feu qui se balance.
Écailles de Lune to przede wszystkim kontynuacja świetnie
rozpoczętej historii. Neige w dalszym
ciągu jest w stanie zaciekawić opowieściami ze swojego dziecięcego świata.
Widmo wtórności odganiają nowe elementy: większa rola gitar, agresywne wokale,
mniej ambientu czy shoegaze’u oraz rozsiane po płycie muzyczne eksplozje.
Całość urzeka, wycisza, uwewnętrznia, rodzi potrzebę kolejny odsłuchań i
następnych płyt.
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]