Kuriozum – The Temple of Regret (2011)
01. Aeon [04:35]
02. Against
Myself [04:12]
03. Eleonore [04:26]
04. Extinct Hopes Meadow [01:37]
03. Eleonore [04:26]
04. Extinct Hopes Meadow [01:37]
05. Believe [04:32]
06. All My Days... [04:01]
07. Regret [07:21]
08. Sacrifice Yourself [03:15]
09. Second Face [03:23]
10. Aeon (bonus: wersja polska) [04:45]
08. Sacrifice Yourself [03:15]
09. Second Face [03:23]
10. Aeon (bonus: wersja polska) [04:45]
czas
całkowity: 42:12
skład: Adam
Hawrylewicz (gitara), Damian Kubiak (Gitara), Adrian Purgał (wokal), Zbyszek
Ulkowski (perkusja), Rafał Klepacz (bas)
gatunek: rock
gatunek: rock
W świecie muzyki zdarza się tak,
że nazwa zespołu idealnie oddaje jego naturę. Tak jest w przypadku Kuriozum. Formacja powstała w 1998 roku
w Piotrkowie Trybunalskim i z mniejszym lub większym powodzeniem działa do dziś.
W trakcie trzynastu lat istnienia zespół przeszedł wiele przemian zarówno w zakresie
brzmienia jak i muzycznych założeń oraz składu. O osobliwym charakterze Kuriozum wspomniałem dlatego, że to dopiero
rok 2011 przyniósł ich debiutancki, długogrający, studyjny album – The Temple of Regret.
Kiedy długo trzeba na coś czekać,
okres oczekiwania dobrze jest umilać sobie ciągłym zapewnianiem, że czekać
warto. Czy długo zbierane koncertowe i muzyczne doświadczenie zaprocentuje
dobrym albumem, który tak jak wino, żeby zyskać na wartości i aromacie musi
poleżakować? Trudno to jednoznacznie określić. The Temple of Regret to trochę kanciaste wydawnictwo, w którym
wiele elementów warto podkreślić, zarówno tych dobrych i tych nieco mniej.
Rzeczą rzucającą się w oczy jest
bardzo ładne, choć oszczędne wydanie. Płytę można nabyć w dwóch wersjach. Oprócz
dobrze znanego JewelBox’a dostępny jest także przyjazny DigiPack w nietypowym
jak na wydawnictwa audio formacie A5, który choć kusi wyglądem to nie zawiera
tekstów. Grafika opinająca krążek przedstawia postać wpisaną w tytułową
Świątynię Żalu, której oczu zasłania dłońmi niewidoczny towarzysz. Całość
zdecydowanie robi wrażenie.
Płyta zawiera dziewięć kompozycji
balansujących pomiędzy instrumentalną przestrzenią a muzycznym smutkiem. Krążek
zamyka dodatkowy, dziesiąty utwór, który jest polskojęzyczną wersją
otwierającego płytę Aeon’u. Chociaż Świątynia Żalu nie jest typowym
konceptalbumem to wszystkie kompozycje znajdujące się na tym wydawnictwie
spojone są pewnymi elementami wspólnymi. Wśród nich wyróżnić trzeba przede
wszystkim tematykę tekstów, które nawiązują do motywu poszukiwania sensu życia
- temat mocno już wyeksploatowany, ale niezmiennie aktualny.
Pierwszy muzyczny kontakt z The Temple of Regret to utwór Aeon
– jedna z ciekawszych pozycji na krążku. Pojawiają się w nim wszystkie
składowe, których przejawy tworzą całość albumu. Mamy tu sporo przestrzeni,
trochę ciszy, kilka mocniejszych uderzeń połączonych ze wzmocnionym wokalem
oraz szczyptę wspomnianych wcześniej tekstów. Niestety ta kompozycja kończy się
zdecydowanie za szybko. Czwartą pozycję w spisie utworów stanowi płytowy
przerywnik – Extinct Hopes Meadow –
melorecytacja połączona z cicho plumkającym podkładem, który buduje ciekawy,
nieco mroczny nastrój. Podobny zabieg został wykorzystany w utworze zamykającym
płytę – Second Face.
Drugim po Eonie utworem, który zasługuje na wyróżnienie jest Regret. Mniej w nim mocniejszych
uderzeń, mniej też muzycznej złości, za to zdecydowanie więcej nastroju, który
w pozostałych kompozycjach niebezpiecznie się ulatnia. Melodia delikatnie
przepływa w tle, do przodu wysunięto wokal, który zapoznaje nas z ciekawą
historią. Wszystko to jest okraszone całkiem dobrym tekstem.
I’ve never tired so
hard
To recover myself from
me
And to take – take
back my soul
Sorrow walks with me
And that evil tears my
name apart
That fire in my – fire
in my eyes
I’m coming back
Never try to walk on
that way
Never try to walk on
with me.
The Temple of Regret to płyta, której z powodzeniem można słuchać. Można
ją nawet zapętlić i nie spowoduje to większych obrażeń na zdrowiu, również
psychicznym. Mimo tego odnoszę wrażenie, że w wyniku tak długiego oczekiwania
na upragniony, wydawniczy debiut, w muzykach tworzących Kuriozum zrodziła się obawa
przed zepsuciem tej podniosłej chwili. W związku z tym zawartość płyty jest zdecydowanie
zbyt ostrożna i ułożona. Kolejne kompozycje cechują się podobną, prostą i
czasami zbyt piosenkową konstrukcją. Brakuje mi przestrzeni, emocji, odwagi i
muzycznej fantazji. Wokal pasuje do muzyki, a wyciągane frazy rodzą uśmiech
skierowany w stronę starego, dobrego Abraxas.
Miłe skojarzenie nie niweluje wrażenia,
że wokaliście czasami brakuje mocy, przez co dźwięki, które generuje, podobnie
jak muzyka, są zbyt mało wyraziste. Obawiam się, że walory The Temple of Regret na rynku przepełnionym muzyką mogą okazać się
niewystarczające, a zespół Kuriozum,
mimo że długo czekał na swój debiut, to bardzo szybko zniknie z pola widzenia
potencjalnych odbiorców.
Solidne podstawy należy
wzmacniać, walory uwypuklać i pracować nad kolejnymi wydawnictwami. Oby było im
dane ujrzeć światło dzienne wcześniej niż za kolejne trzynaście lat.
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]
[Ta i inne recenzje do przeczytania również w portalu ArtRock.pl]