Telepathy – Fracture (2011)
wydanie własne, 2011
01. Glaciers [04:27]
01. Glaciers [04:27]
02. Nexus [03:49]
03. Fracture [06:05]
04. Gravity [03:38]
05. Minus Ten [03:56]
Czas całkowity: 21:55
skład: Albert Turek, Piotr Turek, Richard Powley, Krystian
Turek
gatunek: post-metal, sludge
gatunek: post-metal, sludge
Telepathy to polsko-brytyjska formacja obozująca po drugiej stronie
kanału La Manche. Sama idea tworzenia dźwięków nie była obca członkom zespołu i
to na długo przed jego powstaniem. Ujścia dla swoich twórczych zapędów szukali
niezależnie od siebie w innych projektach. Tak było aż do 2010 roku – roku
zmian. Wspomniane projekty przestały istnieć, ale instrumenty nie chciały
milczeć i coraz głośniej domagały się użycia. Odpowiedzią na potrzebę grania
było powołanie do życia nowego, muzycznego tworu - Telepathy.
Wraz z końcem lipca 2011 roku
światło dzienne ujrzało pierwsze wydawnictwo sygnowane nową nazwą. Jego
brzmienie jest sumą doświadczeń i inspiracji tworzących go ludzi, jest też
nowym kierunkiem, który postanowili obrać. Zawartość minialbumu Fracture to stylistyczna mieszanka post
metalu i sludge’u pokrytego solidną warstwą zatęchłego, przemysłowego smaru z
opuszczonych brytyjskich fabryk.
Okładka została utrzymana w
szaro-czarnej stylistyce. Oprócz ciekawie (ale czytelnie) wyprofilowanej nazwy
formacji i płyty zobaczymy na niej postać pochylającą się nad drobnych
rozmiarów kulą ziemską. Nie byłoby w tym nic nadzwyczaj dziwnego, gdyby nie to że
nasza stara, dobra Ziemia niczym więzienna kula została przyczepiona do nogi wspomnianego
wcześniej jegomościa. Zdaje się, że Fracture
będzie muzyczną rozprawą na temat człowieka będącego więźniem własnego świata,
świadomego swoich ograniczeń i kruchości.
Tego typu założenie jeszcze przed
zapoznaniem się z faktyczną zawartością i treścią krążka jest szalenie
niebezpieczne. W ten sposób bardzo łatwo można nadmuchać balon oczekiwań, którego
wnętrze dość gwałtownie z charakterystycznym i niezbyt dobrze kojarzącym się
dźwiękiem, może opuścić powietrze lub inna, mniej przyjemna mieszanina gazów.
Na szczęście nie tym razem.
Na krążku znajdziemy pięć
kompozycji o łącznym czasie trwania zbliżonym do dwudziestu dwóch minut.
Rozpoczynający płytę utwór Glaciers
to świetny prognostyk przed tym, co czaić się będzie dalej. To również
zaproszenie do przekroczenia progu wcześniej wspomnianej przeze mnie fabryki.
Okazuje się, że mimo ogromnego wnętrza nie można czuć się w niej swobodnie. Przez
brudne, pokryte sadzą okna wpadają pojedyncze wiązki światła, które zdają się
drgać zbieżnie do przewodniego, muzycznego motywu Glaciers. Po chwili do głosu dochodzą elementy najbardziej
charakterystyczne dla tego materiału: potężne, powolne gitarowe riffy i
zdecydowane uderzenia w bębny. Gęste, zatęchłe, przesycone oparami
postprzemysłowych odpadów powietrze potęguje klaustrofobiczne uczucie
niepokoju. Co ciekawe potęguje też chęć poznania. Każdy kolejny krok w głąb
płyty Fracture to również coraz
mocniej zagnieżdżające się w głowie przekonanie, że ten materiał ma ogromny
potencjał. Na krążku uświadczymy kilku znacznie szybszych zagrywek (początek Nexus, Fracture), przestrzennych, delikatnie pląsających melodii (Glaciers, Minus Ten), czy miażdżących dźwięków (Gravity). Pojawiają się też (częściowo wcześniej wymienione),
typowe dla gatunku elementy: mocne, surowe i przytłaczające brzmienie nisko
strojonych gitar, potężne, pulsujące uderzenia perkusji i ciągły brak
powietrza.
Płyta zdecydowanie broni się jako
całość, zresztą tę całość stanowi – opowiadając historię okładkowego człowieka.
W związku z tym, formacji Telepathy
z wielką chęcią udzielam kredytu zaufania i czekam na dłuższy materiał, po
którym będzie można powiedzieć nieco więcej. Natomiast warto podkreślić, że
mimo dobrych pomysłów, ciekawego brzmienia i świetnego klimatu panom
stacjonującym na Wyspach Brytyjskich jeszcze trochę brakuje do czołówki
światowego grania, w związku z tym trudno będzie im uniknąć porównań do
bardziej od siebie uznanych formacji. Jednak wszystko wskazuje na to, że
kierunek jaki obrało Telepathy jest
jak najbardziej słuszny, co w połączeniu w wymienionymi wcześniej walorami
bardzo dobrze rokuje na przyszłość.