Butterfly Trajectory –
EP
wydanie własne, 2011
01. Defibrylacja [08:34]
01. Defibrylacja [08:34]
02. Three [06:11]
03. Imago [08:16]
Całkowity czas: 23:01
skład: Piotr Żurawski (guitar, vocals), Tymon Urbańczyk (guitar), Konrad Maik (bass), Piotr Jechura (drums, vocals)
gatunek: progressive metal, post-metal
Każdy z nas zna zespoły, które
bardzo dobrze radzą sobie na swoim własnym podwórku, ale w zasadzie nie
istnieją w świadomości osób spoza granic rodzimego regionu. Później przy okazji
zarejestrowania i wydania nawet małej porcji materiału okazuje się, że nie
tylko autochtoni są w stanie docenić wartość takiej formacji, ale że istniała
potrzeba właśnie takiego brzmienia. Odnoszę wrażenie, że ten mechanizm
sprawdził się w przypadku poznańskiego Butterfly
Trajectory. Formacja ta dała o sobie znać za sprawą minialbumu wydanego w
roku 2011.
Minialbum to trzy kompozycje o
łącznym czasie trwania nieznacznie przekraczającym dwadzieścia trzy minuty.
Patrząc na to wydawnictwo powierzchownie można dojść do wniosku, że długość
zamieszczonych na nim ścieżek jest zbyt mała, żeby wyrobić sobie opinię na
temat zespołu. Nic bardziej mylnego. EPka zawiera przekrój umiejętności, motywów
oraz pomysłów zespołu z Poznania. Defibrylacja
zaczyna się bardzo niepozornie: słyszymy trzaski i delikatne, niemal
akustyczne intro, które szybko ustępuje miejsca klimatowi dominującemu na tym
wydawnictwie. Jest niespiesznie, potężnie i ciężko. Dźwięki przyjemnie nisko
wibrują, pojawiające się melodie przeplatane są uderzeniami agresji, kompozycje
ciągną się jak melasa, a klimat przyjemnie przytłacza. Warto też podkreślić
bardzo atrakcyjny wokal, który przywodzi na myśl wczesne nagrania Opeth z growlem
Mikeala Åkerfeldta, którego w takiej odsłonie na nowych wydawnictwach raczej
już nie usłyszymy. Three to kolejna
solidna dawka muzycznych doznań z pogranicza postmetalowego grania okraszona
wyziewami przepastnej gardzieli wokalisty. Zwieńczeniem płyty jest utwór Imago, który jest odskocznią od
wcześniej zaprezentowanych treści, ale również pokazaniem bardziej wrażliwej
strony formacji. Zdecydowanie więcej tu melodii, przestrzeni i lekkości.
Wszystko to jest bardzo ładnie opakowane i zaprezentowane w atrakcyjnej formie,
przystępnej dla przeciętnego zjadacza metalowych wypieków.
Płyta trzyma bardzo wysoki poziom
i świetnie rokuje na przyszłość. Nie jest odkrywcza ani innowacyjna, ale w
dalszym ciągu brakuje rodzimych twórców poruszających się w tej niszy, a Butterfly Trajectory bardzo aktywnie
zgłasza do niej swój akces. Wszystko wskazuje na to, że wspomniane miejsce jak
najbardziej im się należy. Tylko trzeba mieć na uwadze, że debiutancka EPka,
choć niezwykle udana, to jest małym wydawnictwem, którego zadaniem jest
zasygnalizowanie istnienia takiego projektu. To jak rozwinie się jego brzmienie
i jak potoczy jego przygoda z muzyką pokaże czas. Ja trzymam kciuki i
nadstawiam uszu na wieści dotyczące albumu długogrającego.