wydawnictwo: Exile On Mainstream,
2012
01. To Forget [05:19]
02. Black Shroud
[4:00]
03. A Sea Estranging
Us [04:07]
04. All My [04:07]
05. Sad, Sad Song
[03:55]
06. Every Blade Of
Grass [04:01]
07. Maya’s Song
[01:39]
08. Your Hand [05:29]
09. Of This Sorrow
[12:55]
całkowity czas: 45:32
skład: West Thordson (vocals), Sonja Larson (violin, vocals, strings), Adam
Roddy (guitar at Black Shroud)
gatunek: post-rock, art rock
gatunek: post-rock, art rock
Spersonifkowana
projekcja zespołu A Whisper in the Noise z pewnością byłaby nie tylko
zmiennokształtna, ale też niestabilna emocjonalnie, ze skłonnością do
skrajoności. Projekt stworzony przez Westa Thordsona jest odbiciem jego wewnętrznych przeżyć, co
przekłada się bezpośrednio na brzmienie kolejnych płyt formacji. Największą,
dotychczasową bolączką A Whisper in the Noise było utrzymanie muzycznej
i nastrojowej równowagi. Na płytach obok utworów rewelacyjnych i zachwycających
pojawiały się kompozycje znacznie słabsze. Co więcej, nawet w obrębie jednego
utworu potrafiło dochodzić do nieoczekiwanych i nie zawsze pożądanych zwrotów
akcji. Do głosu dochodziły wtedy awangardowe elementy, które chociaż trzymały
zadowalający poziom, to dało się odczuć tworzące się między nimi wewnętrzne
tarcie. Wygląda jednak na to, że mieliśmy do czynienia z owcą w wilczej skórze,
czego dowodem jest najnowsze dzieło Westa Thordsona, wspomaganego przez Sonję
Larson - To Forget.
Dużo
można napisać o płycie To Forget, ale
warto zacząć od tego, że w dotychczasowych dokonaniach A Whispers in the Noise jest to pozycja wyjątkowa. Krążek został
zarejestrowany w okrojonym składzie. Odbiło się to na brzmieniu, które jest
przykładem minimalistycznego podejścia do tworzenia muzyki. Miało to też swój
wpływ na różnorodność kompozycji, chociaż w tym wypadku nie jest to zarzut.
Duetowi Thordson - Larson udało się przekuć tę potencjalną wadę na zaletę,
która przekłada się na niewątpliwy urok tego albumu.
To Forget to
album z delikatną, ulotną i melancholijną muzyką, która snuje się powoli
pomiędzy uczuciami, uwypuklając ich znaczenie. Wśród dziewięciu kompozycji
zamkniętych na krążku doszukać się można kilku wyjątkowo atrakcyjnych momentów.
Zaczyna się od utworu tytułowego, który jest wykładnikiem większości, jeśli nie
wszystkich elementów składających się na wartość tej płyty. Zaraz po nim
następuje jedna z najciekawszych kompozycji. Black Shroud wita się z nami melodią przywodzącą na myśli intro
jednego z seriali o zjawiskach paranormalnych. Urzeka nie tylko linia
melodyczna, ale także prosty, zapętlony tekst wyśpiewany na dwa głosy. Ten
damsko-męski duet dodał temu utworowi dodatkowego kolorytu. Jako że jest to
płyta przesycona melancholią, to mowa oczywiście o dodatkowych odcieniach
szarości. Skoro już o produkcjach filmowych mowa to To Forget z powodzeniem odnalazłoby się jako muzyczne tło, w jakimś
nastrojowym, niekoniecznie optymitycznym filmidle. Warto jeszcze dodać kilka
słów o przyjemnie pulsujących dźwiękach Every
Blade of Grass. Utwór nieśpiesznym tempem przemierza przestrzeń od
głośników do uszu, od uszu do mózgu, a od tego ostatniego do
duszy lubującej się w melancholii. Oprócz wspomnianego rytmu kompozycja,
podobnie jak płyta, została okraszona łagodnymi, często cofniętymi wokalami,
które idealnie wpasowują się w taką niezbyt radosną stylistykę. Zresztą udowadniają
to z każdą kolejną chwilą spędzoną z tą płytą, która niestety kończy się dość
nieoczekiwanie i zdecydowanie zbyt szybko. Dziewiąta pozycja na rozpisce, czyli
Of this Sorrow zamiast wyświetlanych
niemal dwunastu minut liczy sobie około pięciu, a niemal cały pozosały czas
trwania umila nam wymowna cisza. Trudno jest zrozumieć i wyjaśnić taki zabieg.
Co prawda pojawiają się tam delikatne odchylenia w widmie dźwięku, a płyta
licząca sobie ponad czerdzieści minut wygląda lepiej niż ta
trzydziestominutowa, ale przecież nic na siłę. W tym przypadku dając się wmanewrować
techniką typu push-up poczułem się zwyczajnie oszukany.
To Forget to
pozycja godna uwagi, szczególnie polecana wszystkim zwolennikom muzycznej
melancholii w nieco minimalistycznym wymiarze. Płyty słucha się bardzo dobrze,
chętnie się do niej wraca, a przy kolejnych odsłuchaniach nie nudzi. Co prawda
wspomniana cisza domykająca tę produkcję pozostawia pewien niesmak, ale można
na to przymknąć oko, zwłaszcza że to wydanicwo uwypukla ukryty potencjał A Whisper in the Noise.