Frozen Lakes - Oceans of Subconscious
wydanie własne, 2012
01. Step back [05:18]
02. King Joe [08:12]
03. Fish hooks [06:40]
04. Bruised knees [06:00]
02. King Joe [08:12]
03. Fish hooks [06:40]
04. Bruised knees [06:00]
Łączny czas trwania: 26:10
skład: Krzysztof Sokołowski (guitars,
vocals), Wawrzyniec Dąbrowski (vocals, guitars), Paweł Miękus (bass), Rudzi
Wallace (drums), Adam Kamiński (Drums in Step Back)
gatunek: post-rock
Frozen Lakes to dość zagadkowy projekt, który nie miał jeszcze
szansy zaistnieć w szerszej świadomości odbiorów wyregulowanych na chłonięcie delikatnych
muzycznych emocji. Jednak po zapoznaniu się z zawartością Oceans of Subconscious nabrałem przekonania, że jest to tylko
kwestia czasu i ewentualnie odrobiny szczęścia.
Za
stworzenie idei Frozen Lakes
odpowiedzialny jest m.in. Wawrzyniec Dąbrowski doskonale znany z działalności
pod szyldem Letters From Silence. Z
pewnością brzmienie tych projektów będzie ze sobą porównywane. Podstawą do tego
typu działań może być ten sam wokal. Jednak dostrzeżenie ogromu różnic pomiędzy
jednym, a drugim zespołem nie wymaga wcale wielkiego zaangażowania ze strony
odbiorcy.
Warto
od razu zaznaczyć, że krążek został wydany w formie minimalistycznego
digipacka. Wydawać by się mogło, że przytoczona wcześniej informacja niewiele
wnosi do recenzji. Jednak wystarczy tylko zerknąć na to jak wspaniale udało się
Wawrzyńcowi i kolegom z zespołu wykorzystać do cna możliwości takiej formy
wydawniczej. Oceans of Subconscious to
w tym momencie jeden z ładniejszych krążków na mojej półce. Mroźna stylistyka
grafik idealnie wpasowuje się w brzmienie, ale o tym nieco później.
Oceans of Subconscious to historia, której akcja toczy się w głowie
bohatera o imieniu Joe wkrótce po czyjejś śmierci. Każdy z utworów jest przystankiem w
podróży wewnątrz siebie, w jaką wyruszamy razem z bohaterem konceptu. Tego typu
eksploracje mają to do siebie, że oprócz wymownego piękna niosą ze sobą duży
ładunek emocjonalny. Senne melodie w akompaniamencie przestrzennie brzmiący
gitar przenikają się z momentami zagęszczenia klimatu, wzmocnienia brzmienia i
wszechobecnej symboliki. Nie ma tu zbędnych ozdobników, czy sztucznie nadętych
fraz, a każdy element wydaje się przemyślany i dopracowany do granic
możliwości. Minimalistyczne instrumentarium, proste efekty i środki oraz
umiejętne balansowanie na granicy post-rocka i ambientu składają się na nostalgiczne
piękno tego albumu.
W
brzmieniu Frozen Lakes da się
dostrzec wpływy formacji takich jak This
Will Destroy You, Explosion in the
Sky, czy Sigur Rós, ale
wspomniane inspiracje przejawiają się nie w formie wyraźnych zapożyczeń, a
raczej jako przyswojone umiejętności dozowania wrażeń, co dodaje temu
wydawnictwu dodatkowego uroku.
Historia
Joe dobiega końca, w końcu minialbum to tylko cztery kompozycje, a ja
pozostawiony sam na środku zamarzniętego jeziora zastanawiam się, czy naprawdę
był to tylko sen i może co ważniejsze, czy to aby na pewno to Joe był głównym
bohaterem tej historii?