wtorek, 15 lipca 2014

Obscure Sphinx - Void Mother (2013)

Obscure Sphinx - Void Mother


wydawnictwo: wydanie własne, 2013

01. Lunar Caustic [07:51]
02. Velorio [02:38]
03. Waiting For The Bodies Down The River Floating [11:11]
04. Feverish [07:34]
05. Nasciturus [09:31]
06. Meredith [02:29]
The Fine Art Of Self Destruction:
07. Decimation [07:10]
08. Void [03:37]
09. The Presence Of Goddess [15:32]

skład: Wielebna (vocals), Yony (guitar), Olo (guitar), Blady (bass), Verbel (drums)

gatunek: post-metal, sludge

Obscure Sphinx to zespół, który w kwietniu 2011 roku - po serii rewelacyjnych koncertów na terenie całego kraju - wydał swój debiutancki materiał zatytułowany AIR. Krążek oraz sceniczne szaleństwa udowodniły, jak wspaniale można łączyć ze sobą intensywne, mocne brzmienia, z gęstymi, sludge'owymi rozwiązaniami, niskimi rejestrami dźwięków oraz urokliwym, damskim wokalem. Album Anaesthetic Inhalation Ritual był nie tylko gorącym oddechem na karku Blindead, ale wręcz żrącym kwasem, który sączył się z gardzieli uzbrojonej w pokaźne zębiska. Obscure Sphinx ponownie daje nam coś, po co warto wyciągnąć ręce. Oto Void Mother - propozycja, która nie tylko kosi konkurencję, ale także pozwoli wspomnianej wcześniej bestii wygodnie wymościć się na legowisku lidera tego typu muzycznych wrażeń.

Na osobny akapit z pewnością zasługuje oprawa graficzna. Któż nie lustrował wzrokiem okładki zdobiącej Void Mother zachodząc w głowę skąd zespół wytrzasnął taki projekt, niechaj pierwszy rzuci kamieniem. Oczywistym jest to, że kiedy kurz po premierze tego materiału dawno już opadł to twarz spozierając z płyty nie budzi już takich kontrowersji i nie jest już tajemnicą. Jednak trzeba przyznać, że kiedy okazało się, że wcale nie mówimy o grafice, ale o zdjęciu prawdziwej lalki, to wydało się to dość sporą sensacją. Sprawcą całego zamieszania jest Klaudia Gaugier, która w swoim dorobku ma naprawdę pokaźną kolekcję niepokojących, ale jakże urodziwych lalek. Wytworzona i zmaterializowana przez nią wizja niezwykle trafnie odnajduje się w klimatach stworzonych przez zespół.


W trakcie tworzenia tego krążka zespół udostępniał kolejne wycinki i zapowiedzi nowych treści. Naprawdę nie lubię takiej formy zaciekawiania, ale ostatecznie udało mi się wytrwać w swoim niezadowoleniu do premiery albumu i zakochać się w całości materiału upchniętego w Void Mother. Brzmienie płyty nie pozostawia złudzeń, jaki zespół w Polsce porusza najniższe rejestry dźwięków i trąca (dosłownie!) najniższe struny. Najnowsza propozycja od Obscure Sphinx to rewelacyjne połączenie powtarzalnych motywów, walcowatych konstrukcji, niskich tonów, muzycznych powiewów świeżości i niesamowitego wokalu, który czaruje przy każdym kolejnym kontakcie. Zespół zaprezentował naprawdę wyśmienitą formę: świetnie brzmią perkusjonalia, rewelacyjnie sprawdza się bas, gitary spełniają swoją niełatwą rolę odnajdując się w buczącym tle i dokładając do niego swoje trzy grosze, a nadworna krzykaczka ponownie pokazuje szerokie spektrum swoich możliwości. Zespół sieje zamęt i zniszczenie mocnymi elementami kompozycji, ale nie stroni od melodii i rozwiązań bardziej przestrzennych. Na wysoką notę zasługuje sama umiejętność manipulacji przestrzenią, którą udało im się wznieść na kolejny poziom jakości. Warto zwrócić również uwagę na nowy nabytek w składzie zespołu, który miał niewątpliwy wpływ na charakter krążka. Bartosza Badacza na pozycji gitarzysty zastąpił Aleksander Łukomski, który jeszcze w szeregach Minervy pokazywał nie tylko swoje umiejętności w grze na na wiośle, ale udowadniał, że wcale nie gorzej radzi sobie za mikrofonem, co zresztą pokazał także na Void Mother.

Przerwa pomiędzy albumami niemiłosiernie się wydłużała, aż w końcu niespodziewanie nastąpiło trzęsienie ziemi. Void Mother to rewelacyjny, gęsty, ciężki materiał w naprawdę dobrym wydaniu, który trzyma równy, bardzo wysoki poziom. O jego ogromnym potencjale stanowi nie tylko świetny Waiting For The Bodies Down The River Floating, Lunar Caustic z niepokojącym teledyskiem, czy wkręcający Nasciturus, ale także wieńczący dzieło majstersztyk w postaci The Presence Of Goddess z chórem na czele. Void Mother to nie tylko godny następca AIR, ale też nowy wymiar i nowa jakość metalowego grania, a do tego bezczelnie dobry album.