Mono - For My Parents
wydawnictwo: Temporary Residence Limited, 2012
01. Legend [11:57]
02. Nostalgia [12:03]
03. Dream Odyssey [08:10]
04. Unseen Harbor [14:02]
05. A Quiet Place (Together We Go)
[09:25]
całkowity czas: 55:37
skład: Takaakira "Taka" Goto (guitar), Tamaki Kunishi (bass,
piano, glockenspiel), Yoda (guitar), Yasunori Takada (drums, glockenspiel,
timpani, tubular bell, gong)
The Holy Ground Orchestra - conductor:
Jeff Milarsky, violin 1: Yuki Numata, Courtney Orlando, Emily Ondracek, Patti
Kilroy, violin 2: Conrad Harris, Ben Russel, Caroline Shaw, Amanda Lo Viola
Caleb Burhans, Nadia Sirota, Erin Wight, Jeanann Dara, cello 1: Clarice Jensen,
Brian Snow, cello 2: Caitlin Sullivan, Laura Metcalf, bass: Logan Coale, timpani:
Shayna Dunkelman, cymbals: Yuri Yamashita
gatunek: post-rock, ambient, instrumental
Za
sprawą Hymn to the Immortal Wind
japońska formacja Mono na dobre zakotwiczyła w krainie muzycznej wzniosłości. Z
kawałka na kawałek zalewała odbiorcę falami pompatycznych brzmień, które z
powodzeniem sprawdziłyby się jako ścieżka dźwiękowa do filmu o przygodach
niezłomnych samurajów pokonujących przeciwności losu na tle kwitnących wiśni.
Przez intensywne emocje i niezwykłe dźwięki dało się odczuć wyraźnie zarysowaną
tożsamość narodową dumnych twórców. Płyta Hymn
to the Immortal Wind była produkcją kompletną, która brzmiała rewelacyjnie
zarówno w wersji symfonicznej oraz w standardowym, czteroosobowym składzie,
była również świetnym nośnikiem wrażeń pozamuzycznych. To wszystko tylko
podwyższyło oczekiwania wobec albumu, który pojawi się w dalszej kolejności.
Na
For My Parents przyszło poczekać
blisko trzy lata. Tym razem w produkcji Mono
nie da się dopatrzyć hołdu złożonego duchom japońskiej kultury, bo wspomniana
płyta zdaje się mieć zdecydowanie bardziej osobisty wymiar. For My Parents to zdaniem zespołu sposób
na wyrażenie wdzięczności wobec rodziców za bezwarunkową miłość, jaką obdarzają
swoje dzieci. Warto podkreślić, że jest to uczucie, które trudno jest porównać
do czegokolwiek innego. Czy nakreślony temat można zilustrować za pomocą
muzyki? Okazuje się, że tak.
Już
sama okładka zdradza, czego można spodziewać się po zawartości płyty.
Prześwietlone, mocno rozmazane zdjęcie przedstawia parę staruszków trzymających
się za ręce, zmierzających gdzieś przed siebie. Grafika może wydawać się
banalna, ale w kontekście całego albumy daje ogromne pole do interpretacji, pobudza
do stawiania pytań. Czy tytułowi rodzice są jeszcze wśród nas? A może jedyne co
po nich pozostało oprócz ulotnych wspomnień, to właśnie takie zdjęcie?
Patrząc
na front For My Parents, uzbrojony w
wygórowane oczekiwania, wyruszyłem na spotkanie z zawartością tej produkcji.
Nie potrzebowałem dużo czasu, żeby kompletnie się w niej zatracić. Już od
pierwszych dźwięków staje się oczywiste, jaki zespół stoi za tymi kompozycjami.
Klimat twórczości Mono ma swój
własny, indywidualny ślad, który trudno jest pomylić z czymś innym. Co więcej
odciska na odbiorcy niewidoczne brzemię, brzemię, którego wcale nie chce się
pozbyć, bo nie jest ono ciężarem, a raczej drogą do uszlachetnienia.
Na
For My Parents znajdziemy więcej nawiązań
do shoegaze’owych korzeni zespołu (Nostalgia)
niż na Hymn to the Immortal Wind.
Poza tym oba te albumy różni raczej wydźwięk, niż użyte środki. Po raz kolejny
mamy okazję wsłuchać się w muzykę, wymykającą się jednoznacznej klasyfikacji.
Pojawiają się tu rozwiązania typowe dla muzyki symfonicznej (Legend, Dream Odyssey), w tle majaczą filmowe obrazy [A Quiet Place (Together We Go)], a
przecież muzycy Mono nie stronią
również od post-rockowych (Dream Odyssey),
przestrzennych gitar oraz ulotnych, minimalistycznych rozwiązań (Nostalgia). Ważną rolę odgrywają
momentami subtelna, a momentami nieco mocniej uwypuklona sekcja rytmiczna, przy
czym słychać tu nie tylko typowy zestaw perkusyjny i bas, ale także świetnie
brzmiące kotły (Unseen Harbor). W
przypadku For My Parents trudniej
natknąć się na ścianę dźwięku i pompatyczny, podniosły nastrój
typowy dla poprzedniej płyty. Za to z dźwięków płynących z głośników
wręcz sączy się nostalgia, w pięknej i szlachetnej formie, którą podkreślają
partie instrumentów smyczkowych.
Mono po raz kolejny pokazuje ogromną klasę i jeszcze większy zasób środków,
którymi potrafi wzruszyć i chwycić za serce. For My Parents to album, który wytwarza wewnętrzną pustkę, a ta z
kolei rodzi potrzebę chwycenia za telefon, wykręcenia numeru do tych
najbliższych osób i przekazania im tych kilku prostych słów, które często tak
trudno jest z siebie wydusić.