Toundra – (III)
wydawnictwo: Aloud Music,
2012
01. Ara Caeli [07:57]
02. Cielo Negro [06:00]
03.
Requiem [05:34]
04.
Marte [05:25]
05.
Lilim [07:24]
06.
Espírita [07:56]
skład: Esteban, Alberto, Víctor, Álex
gatunek: post-rock, post-metal, instrumental
gatunek: post-rock, post-metal, instrumental
Czasami
chciałoby się ciężko opaść na takie lub inne siedzisko, westchnąć donośnie i
powiedzieć, że w muzycznym świecie widziało się już wszystko. Przy natłoku
wydawniczym i dużej dostępności do produkcji z całego świata takie zachowanie
nie jest możliwe. Zatem jeśli nie wszystko, to z pewnością bardzo dużo. W
związku z tym często dochodzi do sytuacji, w których odgórnie zakłada się, że
nic nowego z danej płyty nie wyniknie, że będziemy mieli do czynienia z kolejną
kopią kopii. Okazuje się, że nie każdy zespół to Iron Maiden, czy ACDC i krążki
różnią się od siebie, są pewną drogą, historią, odkrywaniem własnych możliwości
i granic swojego postrzegania. Tak jest w przypadku Toundry, projektu
powstałego z potrzeby poszukiwania tego, co nieznane.
Dwa
pierwsze krążki formacji z Hiszpanii były wyraźnym sygnałem, że muzycy tego
projektu wiedzą jak się zabrać do rzeczy, a dzięki kompozycjom takim jak Magreb
(II), czy Medusa (I), chciało się wracać do wspomnianych albumów. Toundra
nie tylko potrafiła pokazać swoją obecność w rejonach postnego grania na swoim
rynku muzycznym, ale również pozytywnie się tam zaprezentowała. Co prawda na
tle zespołów o światowej renomie wyglądają na ambitnych średniaków, ale są na
jak najlepszej drodze, by sięgnąć po najwyższe laury, czego dowodem jest trzeci
album w dorobku grupy.
Nie
miałem wielkich oczekiwań odnośnie kolejnego albumu Hiszpanów. Nie spieszyłem
się również z tym, żeby wspomniany krążek przesłuchać. Uwagę przykuwa okładka i
grafiki jej towarzyszące, których styl jest dobrze znany również z drugiego
wydawnictwa. Jednak to wciąż było za mało. Dopiero głód nowych, muzycznych
wrażeń skłonił mnie do sięgnięcia po tę płytę. Okazało się, że zespół kojarzony
z mocnym, choć przestrzennym graniem potrafi wydobyć ze swojej twórczości
niesamowicie urodziwe, hipnotyczne dźwięki. Mniej tu typowych dla metalu
rozwiązań, a zdecydowanie więcej magii. Efekt ten zapewnia świetnie
wykorzystana sekcja smyczkowa, stopniowo dozowane emocje i kilka fantastycznych
rozwiązań kompozycyjnych.
Toundra, biorąc przykład z Russian Circles, nie boi
się mocniej zabrzęczeć basem, wykorzystać możliwości tego instrumentu, co
słychać już w pierwszych dźwiękach krążka. Ara Caeli, czyli utwór
otwierający płytę, pokazuje dobrze dobrane proporcje pomiędzy eterycznym
brzmieniem sekcji smyczkowej, a energiczną pracą perkusji i mocniej
zarysowanymi gitarami. Ten mocny, nieco złowieszczy nastrój utrzymuje się
również w kolejnej kompozycji. Cielo Negro wita nas odgłosami padającego
deszczu, który przeradza się w burzę mocnych, post-metalowych dźwięków. Po raz
kolejny aż chce się pochwalić sekcję rytmiczną, za bardzo dobrą, dynamiczną
pracę. Podobnie skonstruowane są kolejne utwory Marte, Lilium, Espírita, które twórczo
powielają w odświeżonej formie rozwiązania znane z poprzednich albumów. Na
krążku pojawia się perełka, której warto poświęcić więcej miejsca. Requiem
to kompozycja, którą trudno jest zaklasyfikować jako utwór post-metalowy, czy
nawet post-rockowy. Najchętniej określiłbym go mianem rockowego, gitarowego
kawałka, co jest szalenie nietypowe dla muzyki, o której zwykłem pisać. Miękkie
brzmienie perkusji, delikatna praca gitary oraz kilka innych, oszczędnych
rozwiązań, składają się na urok tego utworu. Gitary ustępują miejsca sekcji
smyczkowej, która nabiera mocy, by wejść w stadium emocjonalnej kulminacji tej
kompozycji. Tak się przynajmniej wydawało. Przecież to zawsze smyczki były
momentem, na który się czeka, którego się wypatruje i pożąda. Tu jest inaczej.
Historia toczy się dalej, a zszokowany odbiorca może wysłuchać świetnej,
gitarowej solówki położonej na tle wcześniej wspominanych instrumentów smyczkowych.
Toundra i album sygnowany numerem III to poprawne, ciekawe
kompozycje, trafne połączenie przestrzeni z mocą, chaosu z porządkiem i
prostotą, odpowiednia dynamika, dobrze brzmiące instrumenty, świetna perkusja,
odważny bas, dobre gitarowe tło, idealnie wykorzystana sekcja rytmiczna i
bardzo dobra produkcja dźwięku. Ten album to także jedna z ciekawszych,
tegorocznych propozycji z tej kategorii muzycznego grania.