jesteśmy projektem, który tworzy bez kompromisów...
fotografia: Thomas Duffé (http://thomasduffe.sites.livebooks.com/) |
Tuż przed premierą Fragments of a Prayer, czyli najnowszego krążka Collapse Under The Empire miałem okazję wymienić kilka słów z Chrissem Burdą i Martinem Grimmem - muzykami formacji. Co kojarzy im się z Polską? W jaki sposób pracują nad kolejnymi utworami? Dlaczego odłożyli w czasie premierę Sacrifice & Isolation? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie poniżej.
[Kamil Dróżdż]: Jest to nasza
pierwsza rozmowa, zacznijmy zatem od samego początku. Jak doszło do powstania
Collapse Under The Empire? Jak zaczęła się wasza współpraca?
[Chriss Burda]: Założyliśmy Collapse Under The Empire blisko cztery
lata temu po to, żeby uniknąć typowego działania w zespole. Dało nam to
możliwość swobodnego rozwoju własnych pomysłów, a było to coś czego wcześniej
nie czuliśmy, bo tworząc w zespołach o rozbudowanych składach, ciężko jest
realizować własne pomysły. Od tamtego czasu wydaliśmy trzy albumy długogrające,
jeden minialbum oraz Split EP z rosyjskim post-rockowym zespołem Mooncake. Nasz czwarty album, Fragments of a Prayer, jest dostępny w
sklepach muzycznych od 28 września. Jak widzisz był to dla nas pracowity okres.
[KD]: Jak to jest pracować w
dwuosobowym składzie? Dobrze się ze sobą dogadujecie?
[ChB]: Podział obowiązków był klarowny i raczej szybki. Muzykę tworzymy
wspólnie, zazwyczaj na poczekaniu. Obaj twierdzimy, że szybki i spontaniczny
proces tworzenia utworów najlepiej oddaje emocje, których są odzwierciedleniem.
Gdybyśmy tygodniami pracowali nad utworami, to straciłyby one swój wydźwięk.
Najlepsze pomysły powstają wtedy, kiedy nie przyświeca Ci konkretny cel tego,
co chcesz osiągnąć. Chociaż zdarza się też tak, że jeden z nas ma już stworzoną
strukturę kompozycji albo nawet gotowy utwór. Martin gra na wszystkich
instrumentach strunowych, ja odpowiadam za klawiszowe. Instrumenty perkusyjne
zazwyczaj są wynikiem naszych wspólnych działań. Ponadto Martin jest odpowiedzialny
za produkcję nagrań. Praca w naszym własnym studiu daje nam możliwość
wygospodarowania przestrzeni do eksperymentów bez wiszącego nad nami widma
upływającego czasu. Nie uważamy CUTE za zespół w klasycznym znaczeniu
tego słowa, raczej jesteśmy projektem, który tworzy bez kompromisów. Wszystko
jest dozwolone. Pomijając kwestie
kompozytorskie również mamy podział obowiązków: Matt zajmuje się produkcją
muzyki, a ja w tym czasie jestem zajętym organizowaniem spraw związanych z
promocją.
[KD]: Kto jest odpowiedzialny za
pomysły? Pracujecie razem w studiu?
[ChB]: 90% czasu pracujemy
wspólnie. Nie musimy rozmawiać na temat tego, co każdy z nas chciałby spróbować
stworzyć. Martin gra na wszystkich instrumentach strunowych, ja na klawiszowych
i syntezatorach, tylko instrumenty perkusyjne są wynikiem naszych wspólnych
starań. Czasami przez kilka godzin tworzymy podstawy do utworu, które później
musimy tylko wygładzić. Jednak czasami tworzymy też oddzielnie. Podczas
tworzenia używamy szerokiej gamy instrumentów wszystkich typów. Nie nakładamy
sobie stałych zasad komponowania, wszystko jest możliwe, zawsze pociągały nas eksperymenty wiodące w
różnych muzycznych kierunkach.
[ChB]: To, że tworzymy muzykę
czysto instrumentalną nie było nigdy planowane, tak zwyczajnie wyszło.
Eksperymentowaliśmy z różnymi wokalistami, do czasu kiedy przekonaliśmy się, że
nasza muzyka brzmi lepiej bez wokali. W ten sposób świetnie się rozwinęliśmy,
każdy ma swoje zadanie i swoją rolę w zespole. Wydaje mi się, że jest to powód
naszej produktywności. Nasza muzyka zawsze była postrzegana jako interesująca i
zróżnicowana, dlatego może to być również powodem, dla którego ewentualnie w
przyszłości pojawią się w niej elementy takie jak wokal, chociaż mam nadzieję,
że będą wykorzystane w sposób wymykający się z mainstreamu.
[KD]: Wasza muzyka często
określana jest jako post-rock, czy waszym zdaniem ten gatunek odpowiednio
definiuje waszą muzykę? Macie własne określenie na muzykę, którą tworzycie?
[ChB]: Od wydania naszego
debiutanckiego albumu – Systembreakdown,
nie tworzymy wyłącznie w post-rockowym nurcie. Coraz to więcej i więcej ludzi
stara się opisywać naszą muzykę mianem elektroniki, indy, rocka, ambientu,
soundtracku i oczywiście post-rocka. Można to sprawdzić na stronach pokroju
lastfm. A dla nas to po prostu wielkie wyróżnienie, że jesteśmy w stanie
dotrzeć do większej ilości ludzi bez względu na gatunek muzyczny.
[KD]: Jakie są wasze aktualne,
muzyczne inspiracje?
[ChB]: Nasze muzyczne inspiracje
biorą się z bardzo różnych kierunków. Myślę, że to bezcenne, bo uwielbiamy
najróżniejsze rodzaje muzyki, co sprawia, że nasze brzmienie i sposób
komponowania jest tak bardzo różny od innych zespołów. Przez ostatnie dziesięć
lat ekscytowałem się i przechodziłem przez różne muzyczne fazy od elektroniki,
wave, rock i alternatywę, aż do post-rocka. Intensywnie słuchałem tego
wszystkiego. Teraz słucham dużo muzyki filmowej od Johna Murphy’ego i Clinta
Mansella.
[KD]: Jak zaczęła się wasza
współpraca z twórcami Sharks Don’t Cry? Czy w przyszłości planujecie udział w
podobnych kampaniach?
[ChB]: Rozglądaliśmy się za
inicjatywą, którą moglibyśmy wesprzeć. Kiedy usłyszeliśmy o Sharkproject i ich
walce przeciwko eksterminacji i ubojowi waleni, od razu chcieliśmy im pomóc.
Wyszliśmy z założenia, że jest to ważna sprawa, którą należy pokazać światu.
Dlatego niezwłocznie się z nimi skontaktowaliśmy i zaoferowaliśmy nagranie
specjalnego utworu, z którego dochód w całości zostanie przeznaczony na
wsparcie działania Sharkproject. Byli tak podekscytowani tym pomysłem, że
zaproponowali nam nagranie ścieżki dźwiękowej do ich filmu krótkometrażowego Sharks
don’t Cry. Nie mogliśmy odmówić. Czym prędzej przystąpiliśmy do pracy. Tym
sposobem The Silent Death był naszym pierwszym podejściem do
komponowania muzyki filmowej. Bardzo
szybko przekonaliśmy się o tym, że podoba nam się komponowanie do materiałów filmowych
i na pewno będziemy z tym eksperymentować w przyszłości. Sam proces twórczy
przebiega podobnie, do tego jak tworzymy dla CUTE, ale w przypadku
soundtracku trzeba głębiej wnikać w historię, żeby lepiej uchwycić emocje.
[KD]: Jak to jest możliwe, że
nie gracie koncertów? Czy możemy traktować CUTE wyłącznie jako projekt
studyjny? Planujecie organizację koncertów? Czy możemy spodziewać się koncertu
w Polsce?
[ChB]: Przez długi czas nie
mieliśmy czasu, żeby grać koncerty. Obaj jesteśmy bardzo zajęci innymi sprawami
i taka trasa mogłaby to wszystko poważnie skomplikować. Trasa koncertowa to
duży wysiłek, nie mówiąc już o koncepcji, którą do tej pory chcieliśmy
zrealizować. Jednak skoro udało nam się dotrzeć tak daleko, to w końcu będziemy
musieli znaleźć ludzi, z którymi uda nam się to wszystko zrealizować. Jeśli
mielibyśmy pojawić się na żywo, to dużą trudnością byłoby połączenie muzyki ze
światłem i wizualizacjami. Jednak w
ciągu kilku kolejnych lat z pewnością pojawią się i nasze koncerty. W międzyczasie dostajemy dużo zaproszeń na
takie wydarzenia, więc tak, będziemy grali koncerty. Mamy dużo fanów w Polsce i
w Rosji, więc z pewnością nie ominiemy tych krajów.
[KD]: Co kojarzy wam się z
Polską?
[ChB]: Trzykrotnie byłem w
Polsce na wakacjach. Mogę potwierdzić, że Polacy są kulturalnymi, skromnymi i bardzo przyjacielsko usposobionymi
gospodarzami. Geograficznie to również piękny kraj. Jestem naprawdę zachwycony
Beskidami, Tatrami i Mazurami. Ponadto z tych wyjazdów bardzo dobrze pamiętam
przepyszne jedzenie…
[KD]: Znacie jakieś polskie
zespoły?
[ChB]: Nie za bardzo, ale
oczywiście od razu pomyślałem o Chopinie, który podobnie jak my jest twórcą
muzyki instrumentalnej ;)
[KD]: Moim zdaniem Fragments of a Prayer zawiera odrobinę
mniej rozwiązań typowych dla muzyki elektronicznej. Czy oznacza to zmianę
kierunku muzycznego rozwoju CUTE, czy to tylko moje prywatne i niekoniecznie
słuszne odczucie?
[Martin Grimm]: Pozwalamy sobie na
to, żeby zaskakiwać samych siebie, tym jak rozwija się proces twórczy.
Spotykaliśmy się około dwa razy w tygodniu i zaczynaliśmy pisać kolejne
kompozycje. Następnie wybieraliśmy z nich utwory, które nam się podobały
najbardziej i staraliśmy się je ulepszyć. Podczas komponowania nie zastanawiamy
się nad tym, co ludzie i dziennikarze muzyczni chcieliby usłyszeć, nie jest to
naszą intencją, ale zawsze staramy się zaskoczyć kolejnymi wydawnictwami i
robić coś, czego nikt się nie spodziewał, tak żeby nikt się nie znudził naszą
twórczością i nie zaczął mówić, że zaczynamy się powtarzać. Gdyby doszło do
takiej sytuacji, byłby to powód do zaprzestania dalszej działalności. Twórcza
stagnacja w tworzeniu muzyki, bez dalszego rozwoju, jest czymś czego chcemy
uniknąć. To, co tworzymy, jest zależne od nastroju, ale każdy utwór ma dla nas taką
samą wartość.
[KD]: Shoulders & Giants miał być pierwszą częścią dwuczęściowego
konceptu, kolejny album miał nosić tytuł Sacrifice & Isolation. Czy
możecie wyjaśnić dlaczego aktualnie czekamy na premierę Fragments of a
Prayer? Co stało się z Sacrifice & Isolation?
[ChB]:
Powstanie Fragments of a Prayer również dla nas było zaskoczeniem, bo
kompletnie nie planowaliśmy tego wydawnictwa. Na początku roku komponowaliśmy
dużo nowych utworów, które nie pasowały brzmieniem do Sacrifice &
Isolation, dlatego zdecydowaliśmy się wydać minialbum. Do nowych utworów
dodaliśmy trochę symfonicznych rozwiązań, które przewijają się przez cały
album. Mieliśmy przeczucie, że odłożenie prac nad Sacrifice & Isolation
było potrzebne, żeby nie przerywać naszego aktualnego twórczego transu. Kiedy
znajdujesz się w trakcie jakiegoś procesu twórczego, to tracisz poczucie czasu
i dlatego cały album może powstać relatywnie szybko. Nie wierzę w to, że ludzie
są zawiedzeni odłożeniem premiery Sacrifice & Isolation, w końcu w tym samym
czasie otrzymali nowy materiał. Jesteśmy dumni z tego albumu, bo w naszym
odczuciu zawiera on kilka z najlepszych kompozycji, jakie do tej pory udało nam
się nagrać.
[KD]: Moglibyście opowiedzieć
nieco więcej na temat tego dwuczęściowego konceptu? Jakiej historii i jakich
emocji możemy spodziewać się po tych wydawnictwach?
[MJ]: W trakcie kilku
najbliższych miesięcy skoncentrujemy się nad dokończeniem Sacrifice &
Isolation, po to żeby doprowadzić tę historię do końca na jaki zasługuje. Nagraliśmy już kilka utworów, żeby
to osiągnąć. Tyle na chwilę obecną mogę powiedzieć. Te kawałki są mroczne i
bardziej złowieszcze niż cokolwiek co wydaliśmy do tej pory. Mamy nadzieję, ze
skończymy nad tym pracować do jesieni 2013.
[KD]: Chcielibyście coś dodać na
zakończenie?
[ChB]: Jesteśmy naprawdę
zadowoleni, że nasza muzyka podoba się wielu osobom w Polsce i mamy nadzieję,
że nasi polscy fani zostaną z nami i równie chętnie sięgną po kolejny album.